JESIEŃ W PEŁNEJ KRASIE, CZYLI
Żeby mi się chciało, tak jak mi się nie chcę
Pogoda nie rozpieszcza – zimno, deszczowo, a do tego wieje sandałem. Wstajesz rano, jest ciemno. Kończysz pracę o 17 i znowu ciemno. Bywają dni kiedy ciężko się zebrać na trening. Wtedy pada pytanie.
Jak żyć panie trenerze?
Jak żyć panie trenerze?
Swoją drogą, co fajniejszego mogę robić w tym czasie? Jeśli alternatywa jest dla Ciebie ciekawsza, a nie jesteś zawodowym sportowcem – po co się zmuszać? Kwestia priorytetów; zostawiam luźny temat do przemyśleń. Moim podopiecznym natomiast, pomaga kilka innych rzeczy:
- zapisanie celu / celów w folderze podopiecznego, u mnie na dysku.
- prowadzenie tabeli pomiarów i rejestru selfiaków. Po 2 czy 3 miesiącach, kiedy spadnie motywacja, gość wraca do folderu i patrzy jak wyglądał jakiś czas temu. Ile ważył, ile miał w talii, bicku itp.
- śledzenie progresu. Odpalasz folder z treningami i widzisz, że 3 miesiące temu podnosiłeś ileś tam kg mniej. Chcesz podnosić więcej? Idź i rób. Proste.

HURR DURR
Ostateczna Technika Motywacyjna
Kiedy wszystkie z moich metod motywacyjnych zawiodą, pozostaje jedna, ostateczna technika.
Siadam na krześle.
Zamykam oczy.
Zbieram energie niczym Goku przed Genki Dama.
I krzyczę.
HURRRRRRRWAAAAAA!
Wstaję i wychodzę na kozacki trening.
Jak Wy motywujecie się w dni, kiedy się nie chcę? Podzielcie się swoimi sposobami!